Nastoletnia Ala (Katarzyna Gałązka) nie pasuje do otaczającego ją, prowincjonalnego świata. Wciąż się buntuje i działa na przekór ojcu (Grzegorz Damięcki), nauczycielowi fizyki w miejscowej szkole. Kiedy Ala przypadkiem odkrywa, że posiada supermoce i spotyka siostrę Lenę (Karolina Bruchnicka), o której istnieniu nie wiedziała, jej życie wywraca się do góry nogami – i to dosłownie. Tropem obdarzonych nadnaturalnymi mocami dziewczyn podąża Pułkownik (Marek Kalita) i jego niebezpieczny towarzysz Hektor (Mateusz Kościukiewicz) z tajnego Departamentu 92. Celem żołnierzy jest stworzenie potężnej broni nowej generacji. Aby ją zdobyć są w stanie wiele poświęcić, nawet życie sióstr. Czy po latach rozłąki Ala i Lena będą potrafiły połączyć siły i współpracować? Czy supersiostry ruszą na ratunek nie tylko sobie nawzajem, ale również światu?

Całość niekonsekwentnej i bałaganiarskiej realizacji posiada ciężar gatunkowy amatorskiego występu podczas szkolnej akademii 3

Ala widzie życie z tatą gdzieś w południowej Polsce. Jest 1990 rok. Ojciec Alii to nauczyciel w powiatowym liceum. Podczas wspólnej lekcji dziewczynie zdarza się nieraz zapomnieć. „Tak, tato…” – odpowiada bezwiednie Ala swojemu wychowawcy, budząc tym jego irytację. Oboje często przemieszczają się po kraju. Pewnego dnia na ich drodze stanie uzbrojony patrol ewidentnie polując na dziewczynę. Ofiarą strzelaniny pada jednak jej ojciec. Odtąd ona sama musi uciekać przed napastnikami, którzy mają niejasne intencje, za to bardzo czytelny rozkaz: pojmać Alę i oddać w ręce Pułkownika. Oficer wie o nadludzkich mocach, jakimi dysponuje dziewczyna. „Skąd miałaś tyle siły, żeby podnieść traktor?” – pyta zdumiony Dżester. Chłopak przypadkiem znajdzie się na drodze, którą ucieka przed obławą Ala. Odtąd będzie towarzyszył dziewczynie jako partner niedoli. Dżester na własne oczy przekona się o tytanicznych mocach, jakie drzemią w rękach niepozornej towarzyszki podróży.

Ala „jest z innego świata”. Taka aura krąży wokół dziewczyny. Dekadę wcześniej Ala w tajemniczych okolicznościach została rozdzielona z młodszą siostrą. Przed śmiercią ojciec coś wspominał o drugiej z córek. Po niej samej ślad jednak zaginął. Obecnie i ona znajdzie się na szlaku, jakim chaotycznie umyka Ala. Lena wykazuje się podobnymi jak starsza siostra zdolnościami. Poza wiekiem dziewczyny rożni jednak coś zasadniczego. Lena jest przykuta do wózka inwalidzkiego. Ala chciałaby pomóc siostrze. Zostaje przez nią przekonana, że wyjściem z opresyjnej sytuacji jest wdarcie się do bazy Pułkownika. Tam rzekomo można znaleźć cenny środek dający szansę na udane ozdrowienie. Lena decyduje się na realizację karkołomnego planu. Na miejscu dochodzi do ostatecznego rozstrzygnięcia splotu interesów bohaterów gonitwy.

Doszukiwanie się treści, a przede wszystkim sensu zawartych w filmie Supersiostry byłoby nieuzasadnioną nobilitacją tego infantylnego dzieła. „Mój ojciec nazywa się Lech Wałęsa!” – wypala bez związku z okolicznościami Ala do zdezorientowanego Dżestera. Nie mniej zaskoczona tak nonszalancką autoprezentacją zostanie publika, bo niniejsze zdanie nie jest podyktowane literalnie żadnym kontekstem sytuacyjnym. No, chyba że za taki uznać fakt, iż akcja filmu rozgrywa się we wzmiankowanym roku 1990 i wszędzie wiszą plakaty wyborcze ówczesnego kandydata na prezydenta. Takich oderwanych od osi narracyjnej „kwiatków” zobaczymy więcej. Całość niekonsekwentnej i bałaganiarskiej realizacji posiada zresztą ciężar gatunkowy amatorskiego występu podczas szkolnej akademii. W ciąg chybionych kreacji aktorskich wpisał się niestety nawet Grzegorz Damięcki jako ojciec Ali. Ten nieudolny popis filmowy w reżyserii Macieja Barczewskiego przed kompletnym blamażem uratuje od biedy Marek Kalita w roli Pułkownika. Aktorowi najwyraźniej znudziło się dozgonne granie Heinricha Himmlera w Sensacjach dwudziestego wieku i postanowił wziąć niniejszym głębszy oddech. W ten sposób Kalita dał rozpaczliwy impuls oznajmujący, że może nie wszystko na planie zostało spartaczone. Szkoda tylko, że aktor dokonał desperackiego aktu samoobrony filmu w gronie zespołu tak niechlujnie podchodzącego do swych zadań. „Czas na wielki krok ludzkości” – komenderuje Pułkownik, chcąc przejąć siostrzane, niedostępne mu dotąd aktywa. Lena musi nie tylko umykać przed wszechobecnym wrogiem. Dziewczyna chciałaby też pomóc siostrze wstać z wózka. Dla nich fraza o kroku ma wymiar symboliczny. Film Macieja Barczewskiego będzie mimo to zamaszystym „w tył zwrot” wykonanym na poligonie nawet najbardziej chybionych eksperymentów gatunku science fiction.

Dziękujemy za seans sieci Cinema City

0 z 1 osoba uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Proszę czekać…